Kupując auto z USA, celuj w pojazdy od firm ubezpieczeniowych (najmniejsze ryzyko przekrętów), wystawione na aukcję po raz pierwszy (większa pewność co do stanu), z potwierdzoną historią (Carfax/AutoCheck), statusem „run & drive” i kompletem kluczyków. Zwróć uwagę na typ dokumentu – tylko „clean” lub „salvage” pozwolą na rejestrację w Polsce bez dodatkowych problemów. Najbardziej opłacalne są auta lekko uszkodzone z przodu lub tyłu, bez wystrzelonych poduszek – proste naprawy, większa wartość przy odsprzedaży i mniej problemów po imporcie.
Zakup auta z amerykańskiej aukcji może być świetnym rozwiązaniem – pod warunkiem, że wiesz, na co zwrócić uwagę. Dobry wybór na etapie zakupu to mniej problemów po imporcie i większa szansa na zadowolenie z zakupu. Oto zasady, które pomogą Ci znaleźć porządny egzemplarz.
Najbezpieczniejsze samochody to te wystawione na aukcję przez firmy ubezpieczeniowe. Taki pojazd trafił tam najczęściej po kolizji, której naprawa została uznana za nieopłacalną w USA – co nie oznacza, że samochód jest w złym stanie. Ubezpieczyciele działają według jasno określonych procedur i nie mają interesu w tuszowaniu usterek – pokazują faktyczny stan auta, dokumentują szkody szczegółowymi zdjęciami i dokładnie opisują tytuł własności (np. salvage, clean).
Kupując od ubezpieczyciela masz pewność, że auto nie było wcześniej naprawiane „na sprzedaż”, co często ma miejsce w przypadku pojazdów od prywatnych handlarzy. Mniejsze ryzyko ukrytych uszkodzeń oznacza niższe koszty naprawy i mniej niespodzianek po dostarczeniu pojazdu do Polski. To najpewniejsze źródło zakupu dla osób, które chcą mieć maksymalną kontrolę nad tym, co kupują.
Jeśli samochód pojawia się na aukcji po raz pierwszy, to znak, że nie był wcześniej odrzucony przez innego kupującego. To zwiększa szanse, że opis i zdjęcia dokładnie oddają rzeczywisty stan techniczny pojazdu. Samochody licytowane ponownie mogą budzić podejrzenia – często bywa tak, że ktoś je kupił, ale po dokładniejszym sprawdzeniu (np. w porcie lub na placu transportowym) zdecydował się nie finalizować transakcji.
Takie decyzje zwykle mają konkretne powody – ukryte uszkodzenia, brak dokumentów, poważniejsze problemy mechaniczne czy brak możliwości rejestracji. Ponadto, samochód może zostać ponownie wystawiony, ponieważ trafił do kolejnego wypadku po pierwszej sprzedaży, co oznacza dodatkowe uszkodzenia. Auto z pierwszej licytacji to mniejsze ryzyko i większa pewność, że nikt wcześniej nie próbował „pozbyć się problemu”. W dłuższej perspektywie to oszczędność czasu, pieniędzy i nerwów.
Pełna historia pojazdu to jeden z najważniejszych elementów oceny auta. Raporty Carfax i AutoCheck dostarczają szczegółowych informacji na temat przeszłości samochodu – pokazują m.in. liczbę właścicieli, przebieg, historię serwisową, kolizje, status własności (leasing, auto flotowe), a także ewentualne szkody całkowite (total loss). Dzięki nim możesz zorientować się, czy auto było eksploatowane zgodnie z przeznaczeniem i czy nie ma ukrytej przeszłości.
Szukaj samochodów z najmniejszą liczbą właścicieli i udokumentowanym serwisem – najlepiej w autoryzowanych punktach lub regularnie. To znak, że właściciel dbał o auto. Z drugiej strony, częste zmiany właścicieli, brak historii lub duże przerwy między serwisami mogą świadczyć o zaniedbaniach, cofnięciu licznika lub próbie ukrycia wypadków.
Warto dodać, że raporty Carfax i AutoCheck są znacznie dokładniejsze niż europejskie odpowiedniki – systemy w USA rejestrują dane z serwisów, firm ubezpieczeniowych, stacji kontroli, a nawet dealerów, co daje bardzo szeroki obraz historii pojazdu. Dzięki temu ryzyko zakupu „kota w worku” jest zdecydowanie mniejsze.
Status „run & drive” oznacza, że samochód odpala z kluczyka i może poruszać się o własnych siłach po placu aukcyjnym. To bardzo istotna informacja – świadczy o tym, że silnik działa, skrzynia biegów funkcjonuje prawidłowo, a układ napędowy nie został poważnie uszkodzony. W aucie z takim statusem podstawowe elementy mechaniczne są najczęściej sprawne lub wymagają jedynie drobnych napraw.
Brak oznaczenia „run & drive” może sugerować, że pojazd nie odpala lub nie porusza się z powodu uszkodzeń, awarii elektryki, immobilizera lub braku kluczyka. W takim przypadku diagnostyka i naprawa mogą okazać się znacznie trudniejsze i droższe, niż na pierwszy rzut oka się wydaje.
Brzmi banalnie, ale brak kluczyków to realny i kosztowny problem, z którym lepiej nie ryzykować. Bez klucza nie sprawdzisz, czy auto odpala, nie zlecisz inspekcji technicznej, a w wielu przypadkach nie będzie możliwe nawet przeprowadzenie rozładunku z lawety w standardowy sposób.
Dorobienie kluczyka, zwłaszcza do nowoczesnych aut z systemem bezkluczykowym, może kosztować nawet kilka tysięcy złotych i wymaga zaawansowanego programowania w autoryzowanym serwisie. Dlatego najlepiej wybierać auta z jasno oznaczonym statusem „keys: yes” w opisie aukcji.
Aby auto można było zarejestrować w Polsce, musi posiadać odpowiedni „title” – najlepiej „clean” lub „salvage”, które są akceptowane przez urzędy i stacje kontroli pojazdów. Unikaj samochodów z oznaczeniem „certificate of destruction”, „parts only” lub podobnymi – są one uznawane za niepełnowartościowe i nie nadają się do rejestracji w Polsce, nawet po naprawie.
Teoretycznie możliwa jest zmiana tytułu w USA na taki, który pozwala na rejestrację w Europie, ale to oznacza dodatkowe koszty, udział lokalnych pośredników i często wielomiesięczne opóźnienia. W praktyce – gra nie warta świeczki.
Auta z lekkimi uszkodzeniami są znacznie bardziej opłacalne – szczególnie gdy szkody dotyczą zderzaków, lamp, klapy bagażnika czy przednich błotników. To elementy, które można łatwo i stosunkowo tanio wymienić bez ingerencji w konstrukcję pojazdu. Naprawa takich miejsc nie wpływa negatywnie na bezpieczeństwo auta ani na jego wartość przy późniejszej sprzedaży.
Najlepiej wybierać samochody, które zostały uszkodzone w miejscach umożliwiających prostą wymianę karoserii – np. przód lub tył. Unikaj pojazdów z użytymi airbagami – ich wymiana jest kosztowna, a sam fakt odpalenia poduszek obniża wartość rynkową auta i może wzbudzać wątpliwości przy sprzedaży. Taki samochód trudniej też sprzedać w przyszłości, bo wielu kupujących szuka pojazdów bez historii kolizji ingerujących w systemy bezpieczeństwa.